Eduardo VII Park

czekał sobie na nią w tym parku ładnym, nawet wziął ze sobą ciasteczka na przeprosiny. obiecał że nie będzie robił niczego wbrew jej woli! więc czekał.

ona przyszła w swoim ciepłym płaszczyku w odcieniu camela, była dzisiaj ładnie ubrana bo była na zakupach i w ogóle. namierzyła wzrokiem xaviera i rozchyliła usta i w pewnej chwili poczuła się niepewnie aż chwiała się na obcasach. postanowiła jednak iść już zdecydowanie i usiadła obok niego
- cześć - powiedziała unikając jego wzroku, po prostu patrzyła się zamiast w oczy to na nos, włosy - co tam? - zapytała tylko tak. nadal uważała, że był podrywaczem ;c

- mam dla ciebie ciasteczka bo pamiętam że lubisz słodycze - powiedział wręczając jej opakowanie dobrych smakołyków. uśmiechnął sie do niej a potem wcisnął ręce żeby go nie świerzbiły do dotykania jej ciała - a wszystko w porządku, wczoraj widziałem się z kumplem żeby pogadać o różnych sprawach a jak tam u ciebie? może się przejdziemy? - zaproponował. dzisiaj już jej nie miział, wiedział że to może mieć różne podteksty kiedy będzie ją tak dotykał. więc tylko na nią patrzył

kręciła oczami seksownie, ale nie wiedziała że tak robi, po prostu nadal bała się mu patrzeć w oczy, bo mogło to być dla niego zaproszenie na darmowe dotykanie.
- eheh, dziękuję - powiedziała lekko się uśmiechając, bo ogólnie była miła - aha.. ja też się widziałam z przyjaciólką, więc okej. dobrze, możemy - wstała z ławeczki na której posiedziała jakąś minutę i chociaż zmęczyła się idać szybko do niego to teraz spokojniej sobie pochodzi - może chcesz ciasteczko? - spytała, bo w końcu były kupione za jego forse xdddd

- niee, dzięki, jedz sobie jak masz ochotę. specjalnie dla ciebie je kupilem więc jak coś, nie ma problemu częstuj się -powiedział z uśmiechem. troche go głowa bolała po wczorajszym mieszaniu whisky razem z piwem, nawet rano nie widział się z querelle, bo dość wcześnie wyszedł do domu żeby pójść dalej spać a potem pójść do pracy żeby przećwiczyć parę kwestii. obserwował ją dokładnie, była taka delikatna i słodka, aż miał ochotę ją dotknąć ale nic z tego! nie mógł. na razie był ostrożny - z przyjaciółką? pewnie dużo plotkowałyście - roześmiał się, ale nie grubianńsko, nienie.

pomyślała sobie, że faceci są denni jeśli myślą że paczką ciasteczek wszystko załatwią xd chociaż na pewno chwyciło ją to odrobinkę za serce.
- okej, jeśli nie chcesz ze mną jesć.. - powiedziała cicho i wreszcie tylko trzymała tą paczuszkę, zjadła jedno ciasteczko bo nie chciała sama się zajadać - nie, nie plotkowałyśmy. rozmawiałyśmy normalnie o wszystkim i tak dalej - powiedziała, przecież nie przyzna się że mówiła o nim sarze i w ogole xd było jej strasznie zimno, nie wiem, czemu tego nie widział xd

teraz powiedziałaś mi, to pewnie ściągnął swoja kurtkę żeby było jej cieplej bo zauważył nagle że szczęka zębami albo coś takiego! - cieplej? - zapytał poprawiając swój kardigan. miał gruby sweter na sobie, więc on nie zmarznie, nie martw się o to. cieszył się że ją przynajmniej ogrzewał swoją kurtką - hmm, no tak, właśnie rozmawiałyście. no ale cóż, a co dzisiaj na przykład sobie robiłaś? jestem ciekawy - powiedział może faktycznie był ciekawy tegoo co dzisiaj robiła albo po prostu chciał zapełnic czymś rozmowę.

poczuła się dobrze, jakoś wyjątkowo dobrze, na pewno nie chciała wychodzić z domu bo wiedziała że zmarznie na dworzu ale jak juz chciał się zobaczyć na dworzu to okej.
- tak dziękuję - powiedziała wysuwając ładnie ząbki do uśmiechu. w tym momencie się speszyła, bo też złamała swoją zasadę i spojrzała mu się w oczy i się usmiechnęła... no nic. - a dzisiaj.. byłam u kosmetyczki na paznokciach i robiłam zakupy. to moje całe wielkie wyjście z domu - powiedziała westchnęła - a ty? - zapytała tak jak on, zapięła pewnie jego kurtkę sobie, by było cieplo, chociaż cierpiała, ze jemu bedzie zimno ;c

jemu nie będzie zimno, to przecież facet im nie jest zimno im zawsze jest przecież gorąco xd tak sądzę... dobra, ale skoro było jej cieplej, jemu też było ciepło dzięki sweterkowi i było w porzadku! uśmiechnął się do niej a potem potarł rękoma o swoje uda, bo mu łapy zmarzły - ja? dzisiaj trochę siedziałem znów w teatrze, pracowałem nad tekstem i powoli chyba udaję się na drugi kierunek, wiesz reżyserkę ze scenopisarstwem - powiedział spokojnie - nadal moja propozycja co do oceny mojego filmu jest aktualna pamiętaj! - powiedział zadowolony - przejdziemy się trochę a potem pewnie będziesz chciała iść do domu - zauważył

westchnęła i pokiwała głową na to stwierdzenie i ocenie jego filmu, na pewno coś ją tknęło, bo może zrozumiała, że może powoli wpadać w sidła xaviera, a na razie tego nie chciała ;c miała być niezależną kobetą przy nim a się nie udawało... i on to może wykorzystać.
- aha.. no ambitny jesteś - wymamrotała i oblizała wargi czuła jeszcze smak ciasteczka i pewnie spojrzała na niego z dołu i szybko zamknęła oczy, by tego nie zauważył, bo się odrobinę wstydziła. - no.. tak, jest bardzo zimno - powiedziała, mówiła cicho, bo naprawdę czuła się niepewnie przy nim był taki pociągający ale musiała się powstrzymywać..

- hm, to ja może cię odprowadzę do domu? chyba głupio że cię tak wyciągałem w to zimno gdzieś do parku, ale to nic, zaraz cię do domu odprowadzę i już nie będzie ci zimno - zaproponował, miał ochotę ją objąć żeby jej bardziej zimno nie było ale nie wiedział co ma zrobić - hm, chciałbym skończyć i reżyserkę i aktorstwo, chciałbym wiesz zdobywać z moich możliwości jak najwięcej tylko mogę... smakują ci te ciasteczka? - zapytał, nie wiedział nawet jakie ona ciasteczka lubi więc wybrał te najdroższe i najlepsze, może to były jakieś milusie owsiane z czekoladą czy coś tam nie wiem jakie... xd

- hm.. no dobrze - jakoś podświadomie ją do niego ciągnęło i o mało nie zeszkliły jej się oczy że tak szybko skończy się ich spotkanie, chciała by to trwało jak najdlużej, choć faktycznie było zimniutko. spojrzała się na niego i oddała mu już kurteczkę - tak, są przepyszne. zostawię sobie na później, są smakowite - powiedziała i była teraz taka nieśmiała, na pewno teraz po oddaniu było jej zimno, jednak niedługo dojdzie do domku i będzie okej.. martwiła się też o niego, by mu nie było zimno - może kiedyś zobaczę cię w gazecie jako wielką gwiazdę teatru - powiedziała

- aż na takie laury nie liczę, arianne - powiedział rozbawiony. objąl ją ramieniem - jest ci zimno, niepotrzebnie zdejmowałaś moją kurtkę. teraz ty marzniesz, nie było mi zimno w ogóle -potarł rękoma jej ramiona, żeby się teraz rozgrzała - hm, to może chodźmy już do ciebie do domu, napijesz sie herbaty, rozgrzejesz się i będzie ci lepiej. niepotrzebnie cię tutaj ciągnąłem skoro jest bardzo zimno, mogłem faktycznie sam do ciebie wpaśc, ale to nieważne, teraz cię po prostu zaprowadzę do domu - powiedział dalej ją obejmując. no cóż, nie wiedział czy to będzie koniec ich spotkania, nie miał pojęcia przecież.

- ojej.. no dobrze - zarumieniła się, bo poczuła się kompletną idiotką że go to tak rozbawiło, pewnie wyszła na jakąś tępą blondynkę któa sypnęła mu komplementem.. brawo... - nie ma sprawy, poradzę sobie - powiedziała i westchnęła, na pewno miała nosek zimny i czerwony, ale wyglądała tak uroczo, bo sawsze była urocza.. jakby tego nie zauwazyl xd - okej, więc chodzmy - powiedziala i zacznij xd

lezała pomiędzy przyciętymi krzakami, tak gdzie zazwyczaj rozmyślała. teoretycznie nie powinna przeskakiwać przez barierki ścieżki, ale okej. przykryta kocem paliła papierosa za papierosem, nucąc coś pod nosem. musi rzucić fajki bo to niezdrowe.
ale co zrobić jak sama była w chorej sytuacji?
podejrzewam, że jak zwykle wyglądała seksownie - nie płakała dzisiaj, bo nie miała na to siły. jej włosy leżały porozrzucane dookoła jej głowy, co wyglądało śmiesznie - jej jasna, wręcz porcelanowa skóra i ten kontrast. a do tego czerwone usta. zgasiła kolejnego papierosa i wrzuciła do pustego opakowania po papierosach - prowizorycznej popielniczki.
coś nuciła pod nosem. chciała marihuany. ale przeciez z tym skończyła.

przyszedł do eduardo VII park i nie powiem... trochę zajęło mu znalezienie jej. wiedział, że przeskakuje sobie przez barierki, ale nie pamiętał, w którym miejscu. kiedy w końcu ją znalazł, sam zgrabnie przeskoczył. uśmiechnął się, widząc ją tak leżącą. wyglądała idealnie. podszedł do niej i usiadł obok abbigail na trawie.
- hej - przywitał się i cmoknął ją w skroń. miał cholerną ochotę pocałować ją w usta, ale nie zrobił tego. uważał, że to jeszcze za wcześnie. wygrzbał z kieszeni skręta.
- myślę, że jeden nam nie zaszkodzi - powiedział, bo przecież obydwoje rzucili to świństwo, ale cóż, czasem trzeba porzucić rozsądek. podpalił skręta i mocno się nim zaciągnął, po czym podał abbigail.

ona tu przyszła po tym, jak bast odwiózł ją do domu. ten park był blisko jej miejsca zamieszkania, więc skłoniła się, by tu być. usiadła na ławce i zaczęła sobie sama śpiewać. napiła się wody, którą miała w butelce, w ogóle w lizbonie ciepło wiec miała na sobie tylko sukienkę i sweterek z sandałkami.

usłyszała, że ktoś idzie, bała się, że ktoś po nią. haha, ma się swoje fobie. ale to był nate. gdy cmoknął ją w skroń uśmiechnęła się delikatnie. usiadła i przesunęła się pod rząd równo przyciętego żywopłotu, czy jak to tam się zwie i myślę, że zaraz przysunął się i nate. przysunęła się do niego bliżej i przykryła go także kocem. w końcu nie było mega ciepło. pogłaskała go po policzku a jak wyjął jointa, zaśmiała się cicho.
-też tak myślę - mruknęła i poczekała aż on się zaciągnie, podziwiając oświetloną światłem księżyca twarz chłopaka (hahah, ale romantyzm xd ). wzięła od niego skręta i zaciągnęła się porządnie, przyciągając oczy. westchnęła cicho i znowu podała go nejtowi.

nie słyszał, że ktoś usiadł na ławece niedaleko nich, bo właściwie niespecjalnie zwracał na to uwagę. dopiero kiedy aimee zaczęła nucić, zatrzymał dłoń ze skrętem, którego abbigail już mu zwróciła, między palcami w połowie drogi do ust. spojrzał kątem oka na abbigail.
- słyszałaś, czy ja mam już po jednym buchu jakieś paranoje? - zapytał i odwrócił pytający wzrok w stronę abbigail. zaciągnął się skrętem i oddał jej owego, po czym podniósł się na tyłku i wychylił się, żeby sprawdzić kto bawi się w sznase na sukces. siedział jednak w złym miejscu, bo nikogo nie zobaczył, dlatego opadł na tyłek i wzruszył ramionami.
- nic nie widzę - stwierdził i podrapał się zrezygnowany po skroni.

pewnie nadal sobie nuciła, coś spokojnego, więc mogli nie słyszeć. podeszła potem do kosza by wyrzucić swoją butelkę i zobaczyła że nie jest sama w parku, ale nie zwróciła na to uwagi. zaczęła nucić sobie coś miłego, na przykład piosenkę pandory ze skinsów https://www.youtube.com/watch?v=jS9LouGGhmM i potem zadzwoniła jej mama więc urwała piosenkę. pewnie opowiadała jej jak to spędziła dzień w zakładzie psychiatrycznym, sad...

i ona to słyszała, ale specjalnie nie zwróciła na to uwagi. wzruszyła ramionami.
-słyszałam, ktoś nuci. - mruknęła i po chwili przejęła od niego skręta. zaciągnęła się po raz kolejny i znowu podała go chłopakowi. myślę, że po jednym buchu im może zostało.
-bywa, może serio mamy paranoję? - zaśmiała się i oparła głowę na jego ramieniu.
-kocham cię, wiesz o tym? - wyszeptała, patrząc przed siebie, czyli na...krzak.

przejął od niej skręta, a mnie teraz chodzi po glowie tylko to, że powinnam ćwiczyć pozycję odwracania poszkodowanego z brzucha na plecy, którą muszę umieć zrobić w pięć sekund. pieprzony certyfikat! a wracając do nich, to nate zaciągnął się ostatni raz i zwrócił abbigail skręta na ostatniego bucha.
- nie zdziwiłbym się - zaśmiał się, bo wydało mu się, to całkiem zabawne, ale w ten negatywny sposób, bo to raczej niezbyt miłe stwierdzenie.
pogładził ją po policzku, gdy wsparła głowę o jego ramię.
- wiem. ja ciebie też - powiedział i pocałował ją w czubek głowy, bo tam miał najbliżej, a zrobił się po tym skręcie rozleniwiony. zaraz jednak potem, doszło do niego opowiadanie aimee i zastanawiał się, czy już ma odlot, bo dawno nie palił, czy naprawdę ją słyszy i była w zakładzie psychiatrycznym!

- wiem mamo, że nie wiesz o co chodzi.. ale naprawdę, nie chcę ci tego mówić od początku - rozmawiała ze swoją mamą i kopała kamyczki - ojej paliłam tylko i.. sąsiadka mnie zgłosiła, rozumiesz. co powiedzieli? że płakanie i śmiech nie idą w parze, ale już mnie wypuścili, ostrzegali mnie przed marihuaną i tak dalej. cóż. aha, i zerwałam chyba z bastienem. znów się nie pojawił przez tydzień, był u dziadka.. poza tym znów mnie zdradził. rozumiesz z kim? z abbigail. macał jej biust i przytulał się do niej, jeszcze ona go podobno prowokowała, rozumiesz.. ona mi o tym mówiła, ale wiesz - wstała i chodziła w kółko sobie, przechodząc się po dróżce

myślę, że abbigail po ostatnim buchu też słyszała opowiadanie aimee co było dość dziwne, bo przecież dziewczyny się nienawidzą i powinny mieć zakaz przebywania w jednym parku (haha, zazwyczaj takie mam myśli po skrętach - dość dziwne xd ).
-mam dość kłócenia się z tobą. kocham cię. zamieszkamy razem. tylko musimy coś znaleźć - pokiwała głową i usiadła mu na kolanach okrakiem, aby po chwili rzucić się na jego usta swoimi - namiętnie aczkolwiek z całą tą miłością. w sumie po joincie nie zwracała uwagi na boży świat poza nejtem.